" Chcę Cię poznać.."
" Nie chcesz mnie poznać.."

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 4

- Uczciwie?- Wykrzyknełam z takim podnieceniem, obawiałam się granicy eksplozji.
      Harry uśmiechnął się z mojej reakcji.
- Zakładam się, że lubisz sprawiedliwość?- Zaśmiał się.
- Sprawiedliwość to moja słabość! O mój Boże. Mogę prosić o trochę Funnel Cake*? Będę Cię Kochać na zawsze.- Powiedziałam błagalnie.
- Jeśli tak, to lepiej pójdę po ciasto.- Mrugnął Harry, byłam wdzięczna, że nie widział mnie kiedy strasznie się zarumieniłam. Rumieniac pogłębił się, gdy tylko Harry zamknął mnie tak, że tylko on mógł otworzyć drzwi dla mnie. Mówimy o byciu dżentelmenem.
      Splotłam ręce przed sobą jak szłam obok Harry'ego. On miał już dwa bilety wstępu, więc wszystko co potrzebowaliśmy to bilety do gier. Nalegałam na zakup mojego, ale uroczy Harry mi odmówił. Po tym jak kupiliśmy bilety, moje oczy gorączkowo szukały Funnel Cake. Nie rozumiesz... Zabiłabym za to ciasto. Jest moim przyjacielem, moim kochankiem.
- Moje dziecko.- Szepnełam w transie, zamknełam oczy. Harry zachichotał obok mnie jak wpadłam do stoiska. Kazałam uderzyć w mój nadgarstek-
- Co do cholery?- Zapytałam, złączając brwi.
- Mężczyzna zawsze płaci.- Uśmiechnął się, dając mi zalotne oczko przed zapłaceniem mężczyźnie.
- Jesteś śmieszny.- Powiedziałam jak podał mi ciasto.- Ale i tak cię kocham za to.
- Jestem szczęśliwy szłysząc to.- Harry zaśmiał się, biorąc kawałek ciasta. Po zjedzeniu kilku kawałków, Harry zaczął uśmiechać się do mnie. Uniosłam brew dając mu "ubrudziłam się czy co?" spojrzenie.- Masz... Masz cukier puder wokół swoich ust.- Uśmiechnął się.- Tutaj.- Całkowicie zamarłam w życiu, gdy jego lewa ręka ujeła mój policzek. Jego prawa ręka na przeciwną stronę, a potem zwinnym ruchem kciuków wytarł cukier z mojej twarzy. Gdy jego kciuk przejechał po mojej dolnej wardze uśmiechnął się.
- Masz to?- Zapytałam, kiedy w końcu znalazłam głos ponownie. Harry uśmiechnął sie podstępnie, jak jego kciuk ponownie przejechał po mojej dolnej wardze, następnie opuścił rękę.
- Rozumiem.- Uśmiechnął się.- Masz miękkie usta.
      Zgubiłam się w hipnotyzujących szmaragdach Harry'ego. W końcu wypadłam z transu, odchrząknełam.
- Tak, um.. Co chcesz robić w pierwszej kolejności?- Jąkałam się, Harry zaśmiał się podstępnie, wiedząc, że był powodem dla którego się jąkałam.
- Nie wiem.- Wzruszył ramionami.- Twój wybór.
      Zerknełam na różny wybór, chowając dolną wargę między zębami. Czułam jak Harry patrzy na mnie, ale starałam się ignorować trzepotanie serca. Zamiast tego zaproponowałm pierwszą rzecz, która wpadła mi w oczy.
- 'Wrzuć pierścień'?- Zapytałam, wskazując. Harry uśmiechnął się.
      Kiedy wstaliśmy oboje, Harry jeszcze szerzej się uśmiechnął. Byłam szczęśliwa, że nie założyłam sukienki. Oboje byliśmy ubrani tak jak na codzień i podobało mi się to. To znaczy, gdybym miała ochotę założyć sukienkę zrobiłabym to. Nie tutaj... Jestem cudzoziemcem. Niemniej jednak, Harry dał bilety facetowi i położył ciasto na ziemi obok mnie. Odwrócił się do mnie, poruszając brwiami.
- Co?- Zapytałam.
- Przygotuj się kujonko.- Powiedział Harry.- Tak się tylko składa, że jestem bardzo dobry w tą grę.
- Oh, tak?- Zachichotałam.- Co jeśli ja też jestem dobra w tą grę?
      Harry uśmiechnął się szeroko.
- Niech wygra najlepszy.- Powiedział.- Nie płacz za ciężko jak skopię ci tyłek.
      Roześmiałam się.
- Postaram się.
      Harry roześmiał się z powrotem, a następnie zaczeliśmy grę. Chłopak miał jakiś cel, fakt trafił do najdalszego słupka z czterech pierścieni. Ja? Cóż, poszłam na najprostszy i najbliższy słup, a następnie dostałam tylko dwa pierścienie. Harry śmiał się za moimi plecami, starając się mnie rozproszyć jeszcze bardziej niż było. Zaczełam się śmiać z powrotem.
- Ty brudny oszuście!- Wykrzyknął Harry, ale uderzył mnie biodrami z powrotem jego.
- Wygrałeś w każdym razie.- Wskazałam.
- Co? Brak gratulacji?- Harry uśmiechnął się.
- Nope.- Uśmiechnełam się z powrotem, naciskając na 'p'.
      Po wielu grach i ludzkiej przejażdżce (diabelski młynem), Harry i ja byliśmy na milionowym stoisku. To była gra gdzie trzeba było uderzyć w dzwon. Celem jest powiedzieć, że nie zamierzałam tego zrobić. To znaczy, nie jestem słaba czy coś, ale nie jestem też najsilniejszą osobą.
- Panie pierwsze.- Harry mrugnął, wręczając młotek.
- Cholera.- Mruknełam, kiedy chwyciłam młotek, prawie opuszcząjąc go na moje stopy. Harry roześmiał się, krzyżując ręce na piersi, aby oglądać mnie.- To będzie straszne. O mój Boże. Nie chcę tego robić.- Jęknełam.
- Kochanie, po prostu podnieś to cholerstwo.- Harry zachichotał. Kochanie. Jezu, cholernie uwielbiam brytyjski akcent. Daj mi trochę!
      Udało mi się przyzwoicie złapać za uchwyt, podniosłam kawałek gówna nad moim ramieniem. Widziałam to, Harry'ego bawiło to przy okazji chichotał do siebie. To było urocze, nie zrozum mnie źle, ale to było po prostu żenujące. Wiem, że to jest ciężki , nie czekając abym to zrobiła. Ale Harry nalegał, że robimy wszystko, aby być w pełni "uczciwymi" doświadczeniami. Myślę, że to był jego sposób na przekonanie mnie do upokorzenia się.
      Zamachłam się młotkiem w dół tak mocno jak tylko mogłam. Mała waga, poleciał w górę, ale tylko trochę więcej niż nad połowę. Jęknełam, rzuczając głowę w tył. Byłam tak blisko trafienia tego cholernego dzwonka.
- To nie było takie złe.- Powiedział Harry.- Prawie zdobyłaś.
- Ale jednak nie.- Twierdziłam uparcie, kładąc ręcę na moich biodrach.- Myślę, że ta gra ma coś przeciwko mnie. Nigdy nie wygrałam.
- Pokażę ci, tak?- Powiedział Harry, chwytając młotek z moich rąk. Cóż, cholera. Harry może był chudy, ale chłopak ma pewne muskuły. Są one widoczne przez rękaw i w sposób jaki napina szczękę, kiedy jest zły. Podobnie jak wcześniej w sali z tymi dwoma chłopakami. Nadal chce wiedzieć czemu oni się go tak boją, ale-
- Ty dupku.- Płakałam oglądając jak mocno uderzył młotkiem i prawie uderzył w dzwonek.
      Harry roześmiał się.
- To są męskie rzeczy.- Uśmiechnął się poruszając brwiami.
- Męskie rzeczy ty dupku.- Mruknełam, przeczesując dłonią włosy.- To nie jest po prządku. Ty po prostu chciałeś się popisać.
- Lubisz to.- Harry roześmiał się, klepnełam go w klatkę piersiową. Może ja... Ale nigdy mu tego nie powiedziałam.
      Harry i ja śmialiśmy trochę więcej. Ktoś gwizdał za nami, co spowodowało odwrócenie naszych głów w tamtym kierunku. Dwóch chłopaków było, ich wzrok spoczął na nas. Na mnie. I wtedy zauważyłam, że śmiali się, trącając wzajemnie w swoje kolana, a następnie jeden gwizdnął ponownie. Spojrzałam na Harry'ego. Jego ręce zacisneły się w pięść, jego szczęka także, patrząc jakby to przerwać.
- Oi! Piękna pani! Może przyjdziesz do nas na chwilę?- Powiedział ze smolistym brytyjskim głosem.
- Spierdalaj.- Splunął Harry, kładąc rękę na moich plecach. Oczywiście, że nie będzie łatwo.
- Spokojnie, tygrysie.-  Drugi zaśmiał się. Oboje ruszyli w naszym kierunku.- Chcemy dostać się tylko na niektóre zabawy.
- Harry, chodźmy.- Szepnełam, naprawdę nie chcąc zobaczyć walki.
- Cholera, ona jest Amerykanką!- Pierwszy zawołał.- Zawsze wiedziałem, jest gorąca. Słyszałem, że są bardzo dobre w łóżku też.
     Ręka Harry'ego została usunięta z moich pleców, gdy szedł w ich kierunku, a jego oczy były surowe i zirytowane.
- Dam wam dwie sekundy i wypierdalać stąd.- Syknął.
- Co masz zamiar zrobić?- Drugi zaśmiał się.- Jesteś nastolatkiem. Ta suka, którą amsz wygląda całkiem-
      Tak po prostu, Harry uderzył drugiego w policzek z pięści. Dyszałam z zaskoczenia, instyktownie działając. Pierwszy uciekł, drugi został unieruchomiony okrakiem, rzucając po cios pięścią w twarz faceta.
- Harry, przestań!- Krzyknełam, odsuwając jego ramię.- Proszę.- Wychrypiałam.
      Jakbym była jego mistrzem, Harry zamarł. Jego pierś unosiła i szybko opadała, odepchnął się od faceta. Jego szczęka była jeszcze mocno zaciśnięta, jego oczy nadal były złe, a jego ręce wciąż zaciskały się w pięści. Harry spojrzał na drugiego faceta, którego twarz była teraz pokryta krwią i siniakami, potem jego oczy spotkały moje. Niemal natychmiast złagodniały.
- Chodźmy.- Szepnął, odwracając wzrok. Stałam w szoku, nie wiem, jak przetworzyć to co się stało. Tak, widziałam walkę... ale mi się to nie podoba, że... Harry'ego widząc... złego. Prawie nawet go nie rozpoznałam.
- Alyssa.- Odwróciłam się, aby zobaczyć Harry'ego patrzył na mnie, całkowicie się wstydząc.- Chodź.
      Wahałam się patrząc na pobitego faceta. Połknełam bryłę na gardle i powoli ruszyłam do Harry'ego. Gdybyśmy naprawdę wyjechali? Pobił kogoś za głupi komentarz, mogłam to tak łatwo ignorować? Mamy tak po prostu odejść, jakby nic się nie stało? Myślę, że tak bo ja wciąż idę w jego kierunku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
FUNNEL CAKE- jest to ciasto popularne w Ameryce Północnej na karnawałach, targach, imprezach sportowych i nadmorskich kurortach.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 3

- Widzisz? Nie było aż tak źle.- Harry uśmiechnął się, kiedy usłyszeliśmy końcówkę dzwoniącego dzwonka z odległej szkoły.
- Myślę, że nie było.- Uśmiechnełam się z powrotem.- Ale mam nadzieję, że wiesz, moi rodzice idą po mnie.
      Harry zachichotał.
- Możesz winić za to wszystko mnie, jeśli chcesz.- Powiedział.
- Oh, będę.- Powiedziałam.- To wszystko twoja wina.
       Harry uśmiechnął się w zamian, jak szliśmy z powrotem do szkoły. Czujnie moje oczy wędrowały na znak jakichkolwiek nauczycieli, którzy mogą zauważyć nasze zniknięcie. Ja też szukałam czy ktoś nas nie śledził w lesie, ale nic nie zauważyłam.  Harry miał ręce w kieszeni zaciśnięte, idąc obok mnie w kierunku dominującego pick-up. Zobaczyłam mojego dziwnego brata idącego w kierunku samochodu mamy.
- To twój brat, yeah?- Harry zaskoczył mnie gdy mówił, wskazując palcem na pierwszaka w swetro-kamizelce.
- Yeah.- Powiedziałam cicho.- Myślę, że można powiedzieć, że pochodzimy z inteligentnej rodziny.
- On wygląda dużo mądrzej od ciebie.- Dokuczał mi Harry. Przewróciłam oczami, uderzając go w ramię żartobliwie jak zachichotał.- Ale poważnie. Nie wyglądacie podobnie.
- Jesteśmy inni we wszystkim.- Powiedziałam.- On lubi komiksy, ja lubię muzykę. On lubi filmy dokumentalne, ja komedie. On lubi luźne spodnie, ja obcisłe dżinsy. Mam na myśli nieograniczoną listę.
      Uśmiechnął się Harry.
- Lubię obcisłe dżinsy, muzykę i komedie. Wygląda na to, że jesteśmy podobni.- Harry mrugnął, powodując, że cholerne rumieńce wróciły.
- Myślę, że jesteśmy.- Wtedy spotkałam wzrok mojej mamy, patrzącej na mnie, zaparło mi oddech.- Nie masz nic przeciwko, jeśli pójdę sama do mojego samochodu.- Zapytałam.
- Twoi rodzice nie lubią chłopców, huh?- Harry uśmiechnął się, zauważając gorączkowe poszukiwania mojej mamy.- Jaka będzie ich reakcja, kiedy przyjdę dzisiaj do ciebie?
      Cholera. Zapomniałam o dzisiejszej nocy.
- Um, naprawdę nie wiem.- Westchnełam.- Przepraszam, Harry. Nie chcę brzmieć wrednie dla-
- Hey.- Machnął.- Wszystko w porządku. Będę później, yeah?
- Yeah.- Uśmiechnełam się. Harry także uśmiechnął się, wyciągając ręce ponownie z kieszeni swoich dżinsów. Machnął niezgrabnie, chowając luźny kosmyk włosów za ucho, następnie obejmując swoje książki do piersi. Pobiegłam, w całej swojej pozostałej części pola do samochodu, zerkając przez ramię. Ale Harry'ego już nie było.
                                                             *      *      *      *
      Byłam w domu, w swoim pokoju, szykując się do mojej randki z Harrym. Co do cholery mam założyć? Kiedy napisałam mu swój adres, zapytałam się, gdzie jedziemy, ale on powiedział, że to niespodzianka. Czy tracę fanztazję czy może jeszcze co innego? Westchnełam ciężko, przeczesując moje włosy umyte pod prysznicem, a następnie podeszłam do szafy. Postanowiłam w środku spotkać się z moją fantazją i marzeniami. A potem przenieść się w dowolne miejsce, prawda?
      Myśląc o tym złapałam długą białą koszulę z niebieskimi pasami i obcisłe dżinsy. Złapałam moje czarne kolczyki i medalion, który zawsze noszę na szyi. Po założeniu ubrań, wyprostowałam włosy i ułożyłam grzywkę. Zrobiłam delikatny rumieniec i przejechałam błyszczykiem po ustach, to było to. Nie noszę makijażu i tak naprawdę to nie ma znaczenia. Moja matka też tak twierdzi. Powiedziała, że powinnam być wdzięczna za moje naturalnie długie i gęste rzęsy, jasną skórę, jestem, nie rozumiem, ja naprawdę nie dbam o ten cały makijaż. Prawdę mówiąc, nie wiem nawet, jak stosować tusz do rzęs lub eyeliner. Jestem całkiem pewna. Będę sobie jeszcze w oku grzebać.
      Wepchnełam telefon do tylniej kieszeni spodni, a następnie przejechałam palcami po moich włosach. Skrzywiłam się na mój widok, ale wzruszyłam ramionami i złapałam moją torebkę. Otworzyłam drzwi, schodząc na dół po schodach. Mama spojrzała na mnie ze zdziwieniem, unosząc obie brwi. Przygryzłam wargę, opierając się o stół barowy.
- Nie powiedziałaś, że dzieje się coś dzisiaj.- Powiedziała mama.-  To szkoła nocna, Alyssa. My wciąż próbujemy dostosować się do naszego nowego otoczenia.
- Więc.. Po prostu pozwól mi wyjść.- Wzruszyłam ramionami.- To pomoże zobaczyć mi rzevzy...
- Z kim wychodzisz?- Zapytała.
- Z niektórymi znajomymi.- Odpowiedziałam szybko, ignorując rumieniec, który pełzał po moich policzkach.
      Mama westchneła ciężko, ale nie kwestionując dalej. Przestała się ze mną kłócić, po tym jak tata odszedł i wyszła ponownie zamąż. To wtedy zaczełam szybciej dorastać i tak niby jest, ale jeśli mieszkasz w moich butach, w ten sam sposób się czujesz. Step-Loser (bezpieczniejsza nazwa niż tata) jest absolutnie obrzydliwy i sprawia, że mam ochotę skoczyć z urwiska.
- Kto, gdzie idzie?- mówiący diabeł, on po prostu wszedł do pokoju. Podniósł obie brwi na mnie, krzyżując ręce na piersi.- Alyssa, mówiliśmy, że nie wychodzisz na szkolne noce?
      Przewróciłam oczami, śledząc mojego palca na marmurowym blacie.
- To tylko na godzine lub dwie. To nie jest tak, że wychodzę pić.- Mruknełam.
- Mam nadzieję, że nie.- Step-Loser zadrwił.- Tego rodzaju zachowanie nie będzie tolerowane w tym domu.
      Znów przewróciłam oczami. To stało się moim nałogiem.
      Jak na zawołanie, czy aby mnie ocalić zadzwonił dzwonek do drzwi. Zerwałam się, aby otworzyć, ale Step-Loser podniósł rękę, aby mnie zatrzymać. Odchrząknął stojąc przed drzwiami. Przystanełam za nim, składając ręce na piersi. Jeśli kiedykolwiek miałabym basen rekinów, nie wahałabym się go tam wrzucić.
      Step-Loser otworzył drzwi, gdzie był bardzo atrakcyjny Harry. Miał na sobie czarną koszulę (jeszcze tylko jeden guzik i była by odpięta do połowy) i czarne obcisłe dżinsy. Te nie mają dziur, ale wciąż miał te brązowe buty. Harry stał z niesamowitą postawą, dając Step-Loser'owi uprzejmy uśmiech.
- Cześć.- Harry uśmiechnął się, wyciągając rękę.- Musisz być tatą Alyssy.
- Jestem.- Powiedział Step-Loser. Nie jesteś. Wyśmiałam, wywróciłam jeszcze raz oczami, oczy Harry'ego spotkały moje, a on dał mi mały uśmieszek.- Kto ty jesteś?
- Harry.- Powiedział.
- Gdzie pracujesz?- Step-Loser zapytał złączając obie brwi. Zanim Harry zdążył odpowiedzieć na jego śmieszne pytanie, wkroczyłam.
- Harry i ja spędzamy czas z przyjaciółmi.- Powiedziałam, dając Harry'emu "idź wraz z tym" spojrzenie. Harry dał lekki ukłon.
- Gdzie?- Zaniepokojony Step-Loser.
- Pizzeria w dół drogi.- Harry powiedział mu, westchnełam z irytacją.
- My nie potrzebujemy niezluczonych pytań, więc jeśli pozwolisz..-  Zaczełam się pchać, ale Step-Loser złapał mnie za nadgarstek.
      Jego oczy zatrzymały się na Harry'm.
- Ona ma być w domu o 10:30. Nie później. - Powiedział surowo.
      Harry uśmiechnął się dobrotliwie.
- Masz moje słowo, sir.
      Wreszcie Step-Loser pozwolił mi odejść, gdy szłam na wprost drzwi, Harry idący za mną zamknął je. Byłam prawie na skraju łez. Harry był gentelmenem i ten cholerny dupek był ewidentnie... dupkiem. Nienawidzę tego domu tak bardzo. My po prostu się przenieśliśmy do niego i go nienawidzę. Tego człowieka wewnątrz nienawidzę. Nawet mama zwróciła na mnie. Jeden prawdziwy członek rodziny. Jest jeszcze Sam, westchnełam.
- Wszystko w porządku, kochanie?- Zapytał Harry, kiedy otworzył drzwi pasażera dla mnie.
- Yeah.- Dałam mu mój najlepszy uśmiech- Dziękuję za to, że uprzejmie i...
       Harry uśmiechnął się.
- Czy ty uważasz, że jestem dupkiem?- Zachichotał.
- Nie! Nie to miałam na myśli.- Psychicznie uderzyłam się w twarz jak Harry zamknął drzwi na klucz, jogging wokół samochodu do strony kierowcy.
- Wiem co masz na myśli.- Harry zaśmiał się.
- Przepraszam za Step-Loser'a.- Mruknełam.
- Step-Loser?- Zapytał Harry, unosząc brew, gdy zaczął prowadzić.
- Kretyn, po prostu świadek pierwszej ręki.- Powiedziałam. Harry pokiwał głową, zaciskając razem wargi. Dał mi małą-
- Byłem świadkiem gorszych, Alyssa. To... To nie było nic.- Powiedział Harry.- Faktycznie, to jest chyba najmilszy mężczyzna jakiego kiedykolwiek spotkałem.
- Nie możesz być poważny.- Powiedziałam, wpatrując się szeroko otwartymi oczami.
- Poważny jak atak serca.- Westchnął Harry.- Ale skończmy z tymi bzdurami. Wyglądasz wspaniale tak przy okazji.
- Oh, dzięki.- Uśmiechnełam się.- Ty też nie wyglądasz tak źle.
      Harry uśmiechnął się, nieodrywając wzroku od drogi.
- Gdzie dokładnie jedziemy?
- To jest niespodzianka.- Uśmiechnął się.
- Harry, ja naprawdę nie lubię niespodzianek.- Westchnełam, ciężko, spoglądając przez szybę.
- Spodoba ci się ta jedna.- Powiedział Harry.- Obiecuję.- Ponownie bezczelny uśmiech rozciągnął się na jego ustach, a dołeczek pojawił się na policzku.
      Zdecydowałam się na swoje słowo, a nie kłócić się. Oczywiście, że nie wygram tej walki, więc nie próbuje. Zamiast tego patrzyłam tępo przez okno. Było około 7:30 latarnie zaczynały śeiecić.
      Londyn był taki piękny nocą. Już zorientowałam się, że w zeszłym tygodniu byłam tu. Nie zwiedzałam, więc byłam naprawdę podekscytowana na dzisiaj. Utknełam w środku tego przeklętego domu w zeszłym tygodniu przygotowując się do szkoły. Mama i Step-Loser powiedzieli, że to najlepszy sposób na "sformuowanie" siebie.

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 2

      Dlaczego tych dwóch chłopców, którzy mnie molestowali, skamieniali od spojrzenia Harry'ego? To znaczy, nie zrozumcie mnie źle, to,nie wygląda na zastraszenie.. ale wyglądli jakby zobaczyli ducha lub innego złego potwora. Jakby był mordercą a oni byli jego ofiarami. Nie tylko to, ale jak Harry nawet wiedział, że byłam na hali? Widziałam go idącego do pokoju sztuki po lunch'u. Skąd wiedział gdzie jestem? Ile on widział? Czy widział mojego brata, czy tylko jak mnie dręczono? Ale to po prostu nie należy sie...
      Jakby czytając w moich myślach. Harry spojrzał przez ramię na mnie. Uśmiech rozciągnął się na ustach, gdy zdał sobie sprawę, że rzeczywiście, jeszcze go obserwuje. Nie wiem dlaczego. Nigdy nie uciekłam w moim życiu. Ten chłopak jest. Jest zbyt intrygujący... zbyt tajemniczy. Karina powiedziała mi, że jest "Niebezpieczny" i ma jakieś problemy z gniewem. Następnie ci dwaj chłopcy zaczeli startować do niego jak niektórzy twardziele po czym biegli korytarzem jak przestaraszone dziewczyny. Czym różni się od innych chłopaków? Czy to możliwe, że hest szalenie atrakcyjny? Nie. Atrakcyjny było by niedopowiedzeniem. Ten chłopak jest jak bóg, okay? On jest po prostu bez zarzutów, nawet nie można oderwać od niego wzroku.
      Kątem oka przysięgam, że widziałam coś poruszającego. Jakaś postać. Wyglądało na to, rzucając cień, był za drzewami. Szliśmy przez boisko do piłki nożnej, który jest przy lesie. Czy ja naprawdę coś zobaczyłam? A może mój umysł jest paranoikiem? Ale potem za drzewami usłyszałam szelest. Zamarłama w moich ruchach, moje oczy szeroko się otworzyły, Harry zatrzyłał się, unosząc na mnie brew.
- Czy ty-czy ty to widziałeś?- wyjąkałam, wskazując drżącym palcem. Mogłam przysiądz,  że widziałam niewyraźny zarys mężczyzny w tych drzewach. Harry zmarszczył brwi, kiedy obserwował mój palec.
- Nie.- potrząsnął głową.- Co ty widzisz?
- Wyglądało to jak... osoba.- powiedziałam.
- Myślę, że masz paranoje.- Harry zaśmiał się, ale jego oczy zatrzymały się na lesie. Prawie wyglądał jakby był zmartwiony, jak ja. Ale nie martwił się o złapanie. Może martwił się, że był śledzony. Mimo to wzruszył nonszalancko.- Przestań się martwić.
- Przepraszam.- Westchnełam, przejażdżając ręką po wlosach. Ruszyłam dalej, ale Harry stał nadal w miejscu. Oblizał wargi, zaciskając je w cieńką linię, kedy patrzył na las. Podniosłam brwi.- Wszystko w porządku?
      Harry potrząsnął głową jakby zaskoczony moją obecością.
- Tak, tak.- Powiedział, odgarniając swoje loki.- Przepraszam, chodźmy...
      Powoli skinełam głową, jak za nim szłam po boisku piłkarskim.
      To było dziwne. Harry wyglądał jakby wiedział, kto nas śledzi... Wyglądał, jakby wiedział, czego nie zrobił. Czy mam się bać? Czuje, że powinnam. Chciałam pominąć "bad boy'a" w szkole mojego pierwszego dnia. Co kurna jest ze mną nie tak? Po prostu nie mogłam się zmusić, żeby powiedzieć 'nie' do tych szmaragdowych oczu, choć...
- Gdzie idziemy?- Zapytałam, nogi zaczeły mnie boleć od wchodzenia po górę.
- W miejsce, gdzie lubię chodzić pomyśleć.- powiedział Harry nie odwracając się.- Jest tam spokojnie, wiesz? Poza tym nikt inny tam nie był. To niby moje miejsce.
      Jego miejsce? Więc dlaczego pozwolił mi iść tam? Dlaczego mówi mi o tym? Czy on naprawdę chce się za mną zaprzyjaźnić? Czy on próbuje złapać mnie w jakąś pułapkę, przed którą Karina próbowała mnie ostrzec? Jeśli jest, mam słowo od niego: nie dzieje.
      Harry poprowadził mnie za trybunami, gdzie miał być duży dąb zasadzony w ziemi. Ptawdę mówiąc, jeśli nie wiesz, jak znaleźć można iść tuż obok niego. Z jednej strony nie mogę uwierzyć z powodu jego grubości i wysokości, ale trochę ukryty z trubyn i ogrodzenia. Ale widzę, co Harry miał na myśli "to spokojne". Nikt absolutnie tu nie przyjdzie i nie będzie interweniować w moich myślach.
      Harry usiadł na ziemi opierając się o pień. Zerknął na mnie przez słońce, a potem poklepał pustą ziemie obok siebie. Z wahaniem wziełam i skopiowałam go, opierając się o grubość podstawy. Harry zamknął oczy, pławiąc się w intensywnym cieple. Nie mogłam przestać patrzeć na jego nieskazitelność, na kogoś tak intrygującego i tajemniczego, ale szalenie pięknego jednocześnie. On jest po prostu-
- To nie jest miłe tak gapić się.- szybko odwróciłam wzrok, moja twarz zaczerwieniła się na fakt, że zostałam złapana. Harry zaśmiał się, jego głęboki głos walcował jak jedwab w moich uszach. Naprawdę można przyzwyczaić się do tych brytyjskich akcentów. Niemniej jednak, Harry trzymał głowę na korze, ale obrócił ją, by spojrzeć na mnie.
- To nie jest miłe tak gapić się.- wyśmiałam przebierając nerwowo rękami. Zamiast się wstydzić tak jak ja, Harry zaśmiał się raz jeszcze, ten anielski śmiech zaczynam uwoelbiać.
- Jeśli obiekt jak piękny, dlaczego nie patrzeć?- zapytał Harry, jego głos był niski i uwodzicielski. Czy on tak po prostu nazwał mnie piękną?- Poza tym.- Harry uśmiechnął się na tyle by ukazać dołeczki.- Twoja twarz jest piękna.
      Nie mogłam przestać się śmiać z konfekcjonowanych słów.
- Ciekawe myśli to ty masz, Styles.- Zaśmiałam się nerwowo, moje kciuki nerwowo kręciły się.
- Staram się.- Harry wzruszył ramionami, śmiejąc się trochę.- Czy mogę ci coś powiedzieć?- zapytał.
- Pewnie.-wzruszyłam ramionami naśladując jego poprzednie działanie.
- Bardzo lubię twój akcent.- Uśmiechnął się, jego szmaragdowe oczy spotkały się z moimi brązowymi.
- To jest nas dwoje.- pomyślałam głośno. Rumieniec wkradł się na moje policzki, gdy zdałam sobie sprawę co powiedziałam. Harry roześmiał się.- ja naprawdę nie... o mój boże.. ja-
- Alyssa.- Harry roześmiał się.- Zrelaksuj się, wszystko w porzadku, jeśli lubisz brytyjski akcent.- Zaśmiał się.- Może uda nam się równoważyć nawzajem. Lubię amerykański akcent a ty lubisz brytyjski.- moje oczy spotkały ponownie Harry'ego, ale on wciąż się uśmiechał, a ja rumieniąć się wyglądałam szalenie.
- Czy mogę powiedzieć ci coś?- wtedy okazwło się, że czuje zdenerqowanie w żołądku. Harry wzruszył ramionami.- Jestem bardzo zdenerwowana.
- Tym?- zapytał Harry z nutą rozbawienia w jego tonie. Skinełam głową, kiedy przygryzłam moją dolną wargę.- Nie zamierzamy dać sięzłapać, Alyssa. Po prostu... weź głęboki oddech i odpreż się.
      Harry brzmiał tak swobodnie, czułam jak jego zrelaksowanie dociera do mnie.
      Oparłam się o drzewo ponownie, zamykając oczy i biorąc głęboki oddech, tak jak on sugerował. Powoli otworzyłam moje oczy, byłam wstrząśmięta, zauważając Harry'ego jak gapi się na mnie.
- Powiem ci coś jeszcze.- Powiedział cicho, spoglądając na moje usta.- Jesteś naprawdę piękna.
      Naprawdę nie wiem co powiedzieć. Jego głos był tak kojący, tak chrapliwy i głęboki. Zamiast tego, czułam jak moje policzki nagrzewają się tym cholernym rumieńcem, który zawitał na mojej twarzy jeszcze raz. Harry wstrząsnął mnie jeszcze bardziej, kiedy zaczął się nachylać. Właśnie spotkałam tego chłopaka, prawda, trzy godziny temu. Ja ledwo z nim rozmawiałam. Yeah, jesy gorący jak cholera... Ale nie mogę pocałować kogoś, kogo nie znam. Tak, z całej siły udało mi się zebrać, umieściłam moją rękę delikatnie na jego piersi. Tak się złożyło, że dotknełam części, która jest odsłonięta. Czułam jak jego serce bije spokojnie w klatce piersiowej. Zmusiłam się, aby nie zgubić się w myślach, jak oczy Harry'ego spotkały moje.
- Przykro mi.- W końcu szepłam.- Po prostu... My tak naprawdę się nie znamy, wiesz...
      Harry oblizał wargi, zaciskając je w cieńką linię. Skinął głową.
- Rozumiem.- powiedział jakby nic się nie stało.- Przepraszam.- zmarszczył brwi, gdy patrzył przed siebie. Początkowo zmusił wzrok do przeniesienia go z powrotem na mnie.
- Jest w porządku.- udało mi się uśniechnąć jak powiedziałam.- Znam to uczucie.
- Jestem pewny, że tak.- powiedział. Podniosłam brwi, Harry uśmiechnął się z rozbawieniem.- Chodzi mi o to, bo jesteś Drop Dead Gorgeous, Alyssa. Oczywiście ty znasz to uczucie. Jestem pewny, że każdego dnia facet był taki w twojej starej szkole.
- Ja nie.- Rzuciłam, czujac sie troche obronnie.- Nie jestem dziwką.
      Harry potrząsnął głową.
- Nie o to mi chodziło.
- To co miałeś na myśli?- Zapytałam odwracając się do niego.
      Harry westchnął, siadając i przeczesał palcami loki.
- Wszystko co miałem na myśli to, to, że jesteś cholernie piękna i wiem, że chłopcy oglądali się za tobą. Cholera jesteś wszystkim, słyszałem o tym wszystkim cholerny cały dzień. Pomyślałem... Nie wiem... Myślałem, że masz doświadczenie.
- Miałam tylko dwóch chłopaków.- Przyznałam nieśmiało, Harry uniósł brew.
- Nie kłam.- Powiedział stanowczo.- Nie jesteś dziwką, jeśli masz już-
- Nie kłamie.- Przerwałam mu, patrząc mu w oczy.- Ja naprawdę miałam tylko dwóch chłopaków.
- Hmm.- Harry zamruczał, oblizując swoje usta.- Jesteś dziewicą?
      Moje oczy rozszerzyły się lekko na jego zadane pytanie, Harry uśmiechnął się, wiedząc, że przyparł mnie do muru. Wiedząc, że po raz kolejny wstyd mi.
- Być może.- Powiedziałam nerwowo.
- Naprawde?- zapytał Harry, ponownie z niedowierzaniem.- Nie możesz być tak bardzo grzeczną dziewczynką, Alyssa.
-Cóż, może jestem.- wymamrotałam.- Ja po prostu.. Nie wiem..- przejechałam ręką po włosach, Harry zachichotał.- Dlaczego o tym rozmawiamy?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć Wam!
Na początek trochę spraw organizacyjnych. Rozdziały będą pojawiać się dwa razy w tygodniu. Będą to wtorki i piątki! :D
Zapraszam do obserwowania bloga, czytania oraz komentowania :3
Pozdrawiam i do wtorku.






środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 1

-Kto to jest?- szepnełam, pochylająch się do Kariny, dziewczyna oprowadzała mnie w tej nowej, zagranicznej szkole. Karina przewróciła oczami, po zaobserwowaniu mojego spojrzenia.
- To jest Harry Styles. Jeden z najbardziej złych chłopaków w tej szkole. Tak, jest cholernie gorący, ale nie warto.- Powiedziała. Nadal patrzyłam na chłopaka jak śmiał się z grupką około 10 ludzi. Był szczupły, ale dobrze zbudowany. Miał brązowe loki na szczycie głowy, szmaragdowe oczy, mrużył je jak się śmiał. Kiedy się uśmiechał dołeczki były jego perfekcyjną właściwością. Miał na sobie obcisłe czarne dżinsy z dziurami na kolanach, pierwszy guzik w koszuli miał rozpięty, pokazując dwa tatuaże ptaków na klatce piersiowej. Miał brązowe buty założone na nogach, kopnął ścianę, krzyżyjąc muskularne ramiona na piersi. Jego plecy oparły się o ściane, a jego hipnotyzujące szmaragdy obserwowały pomieszczenie. Potem, on spotkał moje brązowe oczy. Czułam na mojej twarzy ogromny rumieniec, jak puścił mi zalotne oczko. Spojrzał na swoich przyjaciół. Karina uderzyła mnie w ramie.
- Nie!-  krzykła, stukając palcem w moją twarz.
- Co?- zapytałam zaskoczona, jak strasznie słodki, brytyjski akcent może rzeczywiście być.
- Nie można pozwolić Harry'emu dać załapać cię w pułapkę.- Powiedziała. - Nie jestem nieświadoma. Widziałam, że puścił ci oczko. - Wzruszyłam ramionami.
- To tylko oczko. - Powiedziałam. - To nie jest tak jak on podchodzi, żeby zapytać mnie o..
- Przepraszam? - Odwróciłam się do głębokiego brytyjskiego głosu, szeroko otworzyłam oczy na widok, szalenie pięknego chłopaka. Chytry uśmieszek rozciągnął się na jego ustach.
- Przykro mi, nie chciałem cię przestraszyć.
- W-w porządku. - Wzruszyłam ramionami, nerwowo wkładając kosmyk włosów za ucho. Harry uśmiechnął się.
- Więc, jesteś tą nową Amerykanką, wszyscy mówią o tobie, tak? - Wzruszyłam ramionami bez pojęcia. Każdy mówi o mnie?
- Widzę dlaczego. - Powiedział, jego szmaragdowe oczy przyglądały się mojemu ciału od stóp do głów. Poczułam, że się czerwienie, jak jego oczy spotkały moje ponownie.
- Harry spadaj. - Karina spluneła, krocząc obok mnie. - Alyssa jest nowa i nie ma potrzeby do czynienia z kimś takim jak ty.
Harry uśmiechnął się podstępnie.
- Alyssa, tak? To piękne imię. - Powiedział, jego szmaragdowe oczy błysneły. - Powinnaś pozwolić mi gdzieś zabrać cię, Alyssa.
- Nie. - Karina powiedziała natychmiast.
- Whoa. - Harry uniósł ręce w udawanym geście obronnym. - Nieco zadziorne dziś jesteśmy?
- Idź golić kaktusy. - Karina sykneła, chwytając moje ramiona. Nagła zmiana błysneła w oczach Harry'ego. Prawie wyglądał... wsciekle? Zacisnął szczęke, skrzyżował ręce na piersi.
- Wierzę, że mówię do Alyssy. - Powiedział, a jego brwi zwężyły się gniewnie. - I wierzę, że to jej wybór.
Karina spojrzał na mnie z przemawiającym spojrzeniem. Czułam, że moje serce dudni chaotycznie w mojej klatce piersiowej. Jestem tu nowa... Dlaczego, do diabła, jestem na tym miejscu? To nie jest tak, jak pierwszego dnia mają iść. Mam być całkowicie ignorowana i nieistotna dla wszystkich wokół mnie. Tak jak to było w mojej starej szkole.
- Proszę. - Spojrzałam w górę, aby zobaczyć przystojnego Harry'ego ponownie. - Pytam tylko o jedną randkę. - Uśmiechnął się. Spojrzałam na Karinę dając jej spojrzenie typu "Co może pójść źle?". Ona odwróciła głowę, ale spojrzałam na Harry'ego. On wciąż się uśmiechał, patrząc na mnie z nadzieją w oczach, przygryzłam wargę.
- Jedna randka? - Spytałam Harry'ego, a ten skinął głową. - Dlaczego nie.
- Wspaniale. - Harry uśmiechnął się dając Karinie zwycięskie i zarozumiałe oczko. - Mogę twój telefon? - Zmarszczyłam moje brwi. Zaśmiał się nisko. - Niby potrzeby numer, więc wiem, gdzie do ciebie później...
- Racja. - Pokręciłam głowo tępo wyciągając telefon z tylniej kieszeni. Slyszałam Harry'ego ponownie i podałam mu telefon. Jego długie palce zwinnie przesuwały się po ekranie, a następnie dał mi swój. Wpisałam mój numer i nazwę, a my zamieniamy się telefonami ponownie.
- Zobaczymy się dziś wieczorem, tak? - Harry uśmiechnął się.
- Tak. - Dodaje, nie jestem w stanie ukryć rumieńca, który wkradł się na moje policzki. Harry puścił mi jeszcze oczko i wrócił do swoich przyjaciół. Zauważyłam, że wszyscy patrzą na nas, u niektórych w spojrzeniu był nawet szok. Harry wyciągnął zwycięsko ramiona, jakby mówiąc "to co ci mówiłem?". Zaczełam się zastanawiać, dlaczego czuł sie zwycięsko, że zabiera mnie na randkę. Dlaczego jego przyjaciele wyglądają na zdumionych i zdezorientowanych? Dlaczego niektórzy z nich są dumni?
- Ty, moja przyjaciółko, jesteś kompletną idiotką. - Karina przerwała mi moje myśli. Westchnełam, przeczesując dłonią włosy.
- Co jest tak źle z nim? Chodzi mi o to, że wydaje się być miły. - Powiedziałam.
- Błąd. - Karina warkneła. - Ten chłopak to same kłopoty. Wiem, że mi nie wierzysz, ale trzeba trzymać się z dala od niego Alyssa. Niego i jego przyjaciół. Wszyscy są dziwni, a Harry ma problemy ze złością.
Karina przestała spotykając mój wzrok.
- Ja po prostu próbuje się zaprzyjaźnić z tobą. I będąc znajomymi muszę zwrócić uwagę na ciebie. Wiesz, muszę cię ostrzec o niektórych rzeczach. - Uśmiechnełam się.
- Doceniam twoją troskę, ale jestem pewna, że będzie dobrze. Mam na myśli to, co złego może zrobić na jednej randce?
                  *      *      *      *
Szłam na moją siódmą lekcję. Zamarłam w ruchu, gdy zobaczyłam dwóch starszych (w moim wieku) dokuczających mojemu bratu. Yeah, mój brat jest trochę dziwny, ale to mój brat. Młodszy brat. Nie martwiłam się o siebie, moje rodzeństwo jest o wiele ważniejsze.
- Hej!- Krzykłam. Dwaj chłopcy obrócili się, przestali szarpać za głowę mojego brata, by spojrzeć na mnie.
- Cześć, piękna. - uśmiechnął się jeden, wysyłając do mnie oczko. Przewróciłam oczami.
- Czy istnieje powód, dla którego czepiacie się mojego młodszego brata? - Zapytałam, stojąc obok mojego brata. Patrzył na mnie, a ja wiedziałam, że był wkurzony i zażenowany, że jego siostra broni go.
- Yeah. - Drugi wzruszył ramionami. - To Amerykański dziwak i kompletny nieudacznik. Jak to się stało, że nie wygląda tak dobrze jak ty?
- Spadaj. - splunełam, krzyżując ramiona na piersiach- Sam, idź do klasy, okay?
- Poradziłbym sobie. - Sam szepnął do mnie, ale potem pędził korytarzem, przytulając książki do piersi. Poszłam na spacer, ale najpierw do szafki. Przesunął palcem po mojej przepustce, patrzyłam na niego z obrzydzeniem.
- Wiesz. - Wyszeptał przy moim uchu. - Mogę pokazać ci jak dobrze się bawić.
Jego ręka chwyciła mnie za tyłek, podskoczyłam na ten nagły gest, a potem przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej.
- Odwal się ode mnie. - Warknełam, ale on chwycił mnie za tyłek mocniej.
- Lubię zadziorne. - zaśmiał się, jego przyjaciel dołączył do niego. Wierciłam sie w jego uścisku, bezcelowo. Drudi mu pomagał. Obaj próbowali chwytać mnie w miejscach, w których nie powinni.
- Oi. - Dwaj chłopcy zamarli nagłym głosem, obaj odeszli ode mnie. Ich oczy rozszerzyły się ze strachu na widok kręcona-włosego chłopaka depczącego do nas. - Czy jest jakiś problem? - Harry warknął.
- N-nie. - Pierwszy wyjąkał.
- To proponuje zachować swoje cholerne ręce przy sobie. - Harry syknął, przypatrując się im surowo, jego szczęka zacisneła się mocno. Obydwaj skineli głowami, po czym pobiegli na salę, jak tylko zadzwonił dzwonek. Westchnełam ciężko, przejeżdżając ręką po włosach.
- Wszystko w porządku, kochanie? - Zapytał Harry, jego ton natychniat złagodniał. Uświadomiłam sobie naglą zmianę, ale nie przeszkadzało to w wątpliwościach. On właśnie uratował mnie przed wssystkimi.
- T-tak. - Wyjąkałam, a następnie słabo się uśmiechnełam. - Dzięki.
- Nie martw się. - Harry wzruszył ramionami. Oblizał wargi, zaciskając je w cieńką linię. Wziełam głęboki oddech.
- Powinnam.. Powinnam chyba pójść do klasy. - Powiedziałam mu. Harru uniósł brwi.
- Z kim masz teraz lekcje?
- Um...- Zastanawiałam się chwilę. - Pani Atkins...?
Harry roześmiał się. Przysięgam, to było jak słuchanie anioła.
- Jeśli pójdziesz tam teraz, nigdy nie wyjdziesz. - Powiedział. - Pani Atkins nie lubi, gdy ludzie spóźniają się bez przepustek.
- Cóż, nie można po prostu uciec. - Powiedziałam.
- Można. - Harry roześmiał się.
- Nie. - Pokręciłam głową. - Nigdy w życiu nie uciekłam. - przyznałam z zakłopotaniem. Harry uśmiechnął się dobrotliwie, cicho chichocząc.
- Jesteś jednym z tych zarozumialców, huh? Piątki, idealna frekfencja, co za gówno. - Zapytał, ale uśmiech tańczył na ustach.
- Być może. - Powiedziałam, moje oczy powędrowały na linoleum pode mną.
- Hey, nie wstydź się. - Powiedział Harry, łapiąc mnie za brodę. Spojrzałam w górę, aby znaleźć szmaragdowe oczy.
- Szkoda, że nie było by to dobre z dzieckiem. - Nie mogłam przestać się chichotać. - Powiedz coś. - Zaczął Harry zbliżając się do mnie. - Jeśli uciekniesz jeden dzień ze mną, to będzie ostatni dzień. Nie sprawię, że wyjdziesz ze mną dziś wieczorem. - Uniosłam obie brwi.
- Czy to jakiś sposób wymiany lub przekupstwa? - Zapytałam, Harry zachichotał.
- Znaczy... ja bym chciał, abyś nadal ze mną poszła na randkę, później. - Uśmiechnął się. - Ale nie wydajesz się zbyt entuzjastyczna. Ani Karina.
- Oh. - Powiedziałam cicho.
- Ale chciałbym ci coś pokazać. - Powiedział zaciskając wargi razem. - Być może da nam to szansę na poznanie siebie lepiej.
Co miałam robić? Czy ja naprawdę powinnam uciec po raz pierwszy w życiu po prostu dla tego nieludzko atrakcyjnego chłopaka? Czy faktycznie te wspaniałe szmaragdowe oczy, hipnotyzujące mnie są zdolne do zrobienia czegoś, czego mogłabym żałować? Ale z jakiegoś powodu kiwnełam głową. Harry uśmiechnął się, a ja za nim podąrzałam korytarzem.

niedziela, 15 czerwca 2014

Cześć i czołem wszystkim!

Cześć Wam!
To będzie TŁUMACZENIE bardzo ciekawego fanfictiona o Harry'm.
Zgoda od autorki jest, więc wszystko na legalu będzie. Tutaj podaje link do orginału: http://www.wattpad.com/34516059-dangerous-a-harry-styles-fan_fiction
Myślę, że pierwszy rozdział pojawi się już we wtorek :) Zapraszam do obserwowania bloga.
Pozdrawiam Was serdecznie i do wtorku! :)